sobota, 22 sierpnia 2015

One Shot

Hej, z tej strony Nikole (Nisaac). Za namową Karoliny (Carusaku) zdecydowałam się napisać na jej blogu tkzw. "One Shot", czyli opowiadanie odchodzące od treści głównego. Musicie wiedzieć o tym, że nigdy nie pisałam opowiadań na przeróżne blogi, więc moje prace mogą znacznie się różnić od dotychczasowych na blogu Karoliny.
Miłej lektury! <3
I.
Pewnego słonecznego popołudnia, kiedy Sakura nareszcie mogła cieszyć się pierwszymi wolnymi chwilami od nieszczęsnej szkoły, usłyszała dzwonek swojego najnowszego iPhone'a 6 (tak, to ten telefon, na który sama sobie zapracowała dorywczo w kawiarnii swojej sąsiadki Tsunade). Na ekranie pojawiło się zdjęcie Naruto i bez chwili zastanowienia, odebrała połączenie. Po drugiej stronie telefonu usłyszała lekko zachrypnięty, pełen ekscytacji głos Naruto.
- Witaj, piękna. Stęskniłem się za twoim słodkim głosikiem.
- Widzieliśmy się ledwo 15 godzin temu. Aha, i jeszcze jedno. Jeszcze raz nazwiesz mój głos słodkim....
- ...Taa, to dostanę w łeb?
- Pudło! Dostaniesz w łeb i w bonusie wykręcę ci nadgarstek.
- Ostro...
- Ostre to może być chilli!
- Ojj, nie wygłupiaj się. Tylko się z tobą droczę. Przecież wiesz.
- ...
- Nie mów, że jesteś zła. Przecież zdajesz sobie sprawę z tego, że uwielbiam, kiedy się wściekasz.
- Ukhm... No dobrze. Ale proszę cię, Naruto. Nie przesadzaj...
- ... Nie przesadzaj marchewki? Okej, przyporządkuję się.
- Naruto! Błagam cię. Czy ty kiedykolwiek byłeś poważny?!
- Dattebayo, okej, okej. To był ostatni raz.. na dzisiaj.
- Na dzisiaj?!? Chyba chciałeś powiedzieć: na zawsze! Choć na dzisiaj to już jest postęp, jeśli chodzi o ciebie.
- Dzięki! Czuję się zaszczycony otrzymując komplement od mojej najpiękniejszej damy. Co ci faceci muszą czuć, kiedy wychodzę z tobą na ulicę? Pewnie umierają z zazdrości. Nie jeden chciałby być na moim miejscu.
- Ymm...
- No co? Po prostu mówię, że jestem szczęściarzem będąc z tobą.
- Skoro jesteś ze mną, już dawno powinieneś być ze mną w basenie i popijać drinki.
- A kto powiedział, że mnie nie ma obok ciebie? Szukaj mnie.
I wtedy na Sakury policzkach pojawiły różowe rumieńce, co było według Naruto jej ogromnym atutem, który w niej uwielbiał. Nieraz Naruto robił tego typu wybryki. Raz nawet o 5 rano tak jakby nigdy nic wszedł przez jej okno balkonowe i położył się obok niej na wygodnym łóżku i tak spał do 12 w południe.
Dzisiaj jednak Sakura całe południe przechodziła w swoich różowych bokserkach, które świetnie komponowały się z jej także różowymi włosami nie zważając na to, że ktoś taki jak Naruto mógłby ją przez cały poranek i południe obserwować, a ona nie miała o tym bladego pojęcia!
Kiedy Sakura zaczęła szukać, ktoś od tyłu złapał ją za ramiona i odwrócił w stronę szafki kuchennej, posadził na niej i zaczął całować. Od razu poczuła mieszankę cynamonu i ramenu. Nie mógł to być kto inny niż Naruto. Mimo złości nie protestowała. Głęboko odwzajemniała pocałunki. Dotykała jego twarzy, policzków, potem włożyła ręce pod t-shirt. Aż po chwili czar prysnął. Usta, które tak dobrze znała i które tak bardzo kochała dotykać, przestały ją całować.
- No, no. Jednak potrafię cię obezwładnić. Nienasycona kocica z ciebie. - I wybuchnął śmiechem.
Sakura znowu się zarumieniła. Nie wiedziała dlaczego, ale Naruto zawsze tak na nią działał. Potrafił ją sobie okręcić wokół palca, a ona nigdy tego nie kontrolowała. Nigdy nie potrafiła mu powiedzieć - nie. Każdy jego dotyk sprawiał, że drżała. Zawsze kiedy ją całował, chciała żeby nigdy nie przestawał. Zawsze pragnęła więcej, więcej i więcej. Dodając to do milionów innych rzeczy związanych nią z Naruto, wiedziała, że to jest miłość. Wiedziała, że mimo jego wielu wad, które już dawno zaakceptowała,  go kocha. Wiedziała, że jeżeli się rozstaną (czego nie chciała), nigdy to uczucie nie zniknie. Wiedziała, że zawsze pozostanie on dla niej najważniejszą osobą na świecie... I nigdy nic by tego nie zmieniło.
- Nienasycona kocica?! Miałeś przestać...
- To ostatni, najostatniejszy raz z ostatnich razów. Obiecuję.
Sakura nic nie odpowiedziała. Lubiła zgrywać przed Naruto lekko złą, chamską, sarkastyczną... Jak to zwykle dziewczyny. Ale zawsze po nie dłużej niż 15 minut męczyło ją to. Zdawała sobie sprawę, że przez te 15 minut mogła leżeć w jego objęciach oglądając filmy i seriale. To kolejne potwierdzenie, że kochała go na zabój.
- Naruto...
- Sakura...
Zaczęli w tym samym momencie.
- Ty pierwszy...
- Nie, ty pierwsza...
- No okej, a więc chciałabym ci powiedzieć, że razem z moimi rodzicami wyjeżdżamy na Malediwy...
- Na Malediwy?! To kawał drogi stąd!
- Tak, wiem i dlatego chcę, abyś pojechał z nami.
- Uff, już myślałem, że będę musiał siedzieć całymi dniami w niecierpliwości, że jakiś facet mi ciebie zabierze. Ojj, nawet nie wiesz, co by się z nim stało po 5 minutach...
- A skąd byś w ogóle wiedział o tym setki kilometrów dalej?
- No wiesz, mam swoje sposoby... Chyba nie myślisz, że nie wyjechałabyś sobie od tak bez tajnych kamer i mikrofonów?
- A no tak, zapomniałam. Ty kochasz mnie na zabój do tego stopnia, że posłałbyś na mnie jakiegoś agenta i wszczepił mi nawigację GPS do szyi, a ja za każdym razem jak cię widzę, staję się bezbronna i masz mnie tylko dla siebie...
Sakura dopiero po chwili uświadomiła sobie, co powiedziała. Nigdy nie przyznawała się Naruto, że działa na nią jak jakiś narkotyk.
Naruto przez chwilę rozmyślał nad sensem tych słów.
- Kolejny fakt o tobie! Szalejesz na moim punkcie! Chcesz poznać mój sekret? - Naruto nie czekał na odpowiedź. - Szelejesz na moim punkcie z odwzajemnością. Mimo że tego nie dostrzegasz, za każdym razem kiedy cię widzę, mam ochotę cię zjeść. Dosłownie.
Sakura kolejny raz się zarumieniła. Nie wiedziała co powiedzieć. Naruto zawsze mówił jej, że jest słodka, że ją kocha i tym podobne, ale dzisiaj kompletnie ją zatkało.
Po chwili Naruto wyrwał ją z zamyślenia i zmienił temat.
- To idziemy do tego basenu popijać drinki?
- Ykhm, jasne. Czekaj, miałeś mi coś powiedzieć wcześniej...?
- Niee, już nic. Chodźmy.
Sakura była w głębi duszy ciekawa, co Naruto miał jej do powiedzenia. Czy to było ważne? A może chciał znowu rzucić swoim głupim żartem? Nie miała pojęcia, ale martwiła się, że to coś złego...
Rozdział krótki. Zdaję sobie z tego sprawę, ale najpierw musicie mi napisać w komentarzu, czy chcecie poznać dalsze losy Narusaku mojego autorstwa, a nie skłamię — mam pewne plany co do kolejnych rozdziałów.
Kisses, xoxo.

7 komentarzy:

  1. Notka boską napisałaś ^^ łuuuu rzygam tęczą :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział bardzo ciekawy, można powiedzieć, że nawet troszkę tajemniczy. Jesteśmy ciekawe tego, co Naruto miał do powiedzenia Sakurze. Także ten... liczymy na następny rozdział! :) Życzymy powodzenia w pisaniu i czekamy na następną część. Pozdrawiamy Paula i Patty.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś tutaj trafiłam. Bardzo mi się podoba i chciałabym przeczytać następną część już teraz. Zawsze, gdy czytam coś ciekawego nie mogę się doczekać. No cóż, liczę na szybkiego nexta.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo bym chciała wiedzieć co on chciał powiedzieć Sakurze :) Więc będę czekać na dalszą część :) Jestem ciekawa co wymyślisz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow...po prostu wow...
    Piszesz fenomenalnie! Ja się mogę chować XD
    Pisz dalej - nie mogę się doczekać!
    Weny życzę wam obu.

    OdpowiedzUsuń